piątek, 29 stycznia 2016

Od Levi'ego

- Z niczego. - odparłem ironicznie widząc lekko zaskoczoną dziewczynę. Uniosłem kącik ust do góry w ironicznym uśmiechu i spojrzałem na lisa po czym wstałem i bez słowa odszedłem w stronę akademika - Kurama! Do nogi! - krzyknąłem odwracając się w stronę zwierzaka, który nadal łypał na dziewczynę nieprzyjaznym wzrokiem - Kurama! - powtórzyłem i tym razem Kyuu posłuchał mnie jednak niechętnie spuścił wzrok z dziewczyny i podszedł do mnie jednocześnie zrównując swoje kroki z moimi. Raz po raz spoglądałem na mojego rudzielca upewniając się aby czy na pewno mu nic nie odwaliło i nie postanowił kogoś pogonić. W sumie to by było zabawne. Ten wyraz totalnego przerażenia wymalowanego na twarzy osoby wiejącej przed Kuramą oraz chęć "zabawy" z owym osobnikiem przez mojego liska. Wróciliśmy do mojego pokoju, ja zabrałem się za pakowanie plecaka a Kyuu walnął się plackiem na moje łóżko, aż zatrzeszczało - Uważaj klocu! Chcesz je zniszczyć?! - krzyknąłem rzucając w niego jego ulubioną zabawką a mianowicie moim starym, przeżutym kapciem. Westchnąłem cicho i wyszedłem z pokoju idąc na lekcje.

***
Każda lekcja mijała mi tak jak każda poprzednia, czyli dłużyła się niemiłosiernie a do tego była nudna przez co przespałem... W końcu obudził mnie dzwonek obwieszczający koniec mojej "ukochanej" lekcji chemii. Taaa, chemia ssie i zdania nie zmienię. Wychodząc z klasy wpadłem na jakąś dziewczynę.
- To ty? - warknąłem kiedy zorientowałem się, że to ta sama osoba, którą wcześniej spotkałem podczas dzisiejszego spacery i którą Kurama chyba miał ochotę zjeść.

<Sakamae?>

Od Levi'ego

- Kuramaaa. - mruknąłem czując olbrzymi jęzor mojego zwierzaka na mojej twarzy. - Spieprzaj. - warknąłem i odsunąłem od siebie pysk futrzaka. Jednak mój kochany zwierzaczek postanowił za wszelką cenę wybawić mnie z łóżka bo już po chwili poczułem jego wielgachne cielsko na sobie. - Złaź ze mnie grubasie! Nie ważysz tyle co piórko! Kyuu! Złaź. - krzyknąłem i jakimś cudem zwaliłem tego grubasa z siebie po czym rzuciłem kapciem, który znalazł się jakimś cudem na moim łóżku w głowę tego lisa na sterydach. On jedynie warknął cicho w odpowiedzi i znowu wlazł mi na łóżko tym samym dając mi do zrozumienia, że ma wstać. Niechętnie przetarłem zaspane oczy i spojrzałem na zegar. No ja go chyba zabiję! Piąta rano! No do jasnej anielki czy tego demona już do reszty powaliło?! - Wal się Kurama, nigdzie nie idę. - oparłem i już chciałem położyć się na poduszce ale usłyszałem ciche warczenie - Zgnij w piekle lisie - warknąłem i czym prędzej ubrałem się i wziąłem tego uparciucha na spacer. Chodziłem tak bez celu nawet nie wiem ile a sam Kyuu biegał dookoła i rozglądał się na wszystkie boki. Kątem oka zobaczyłem jakąś ławkę na której siedziała jakaś osoba. Wzruszyłem ramionami i usiadłem obok tej osoby, w końcu nie zamierzam stać jak kołek.


<Ktoś?>

poniedziałek, 25 stycznia 2016

Od Erena

Kilka dni po zapoznaniu się z nową szkołą popadłem w rutynę. Codziennie to samo, wstać, iść na lekcje, wrócić do pokoju, zrobić lekcje, poćwiczyć żonglerkę i iść spać. Nawet gdybym chciał zrobić coś poza tym schematem to i tak nie miałbym czasu, a nie zamierzam łazić po szkole w czasie ciszy nocnej. Nie chcę się po prostu narażać nauczycielom...
http://orig04.deviantart.net/f526/f/2013/310/7/8/render_neko_eren_by_pipequintero-d6taxa7.png
Ten dzień chyba miał być inny niż reszta. Już na samo "Dzień dobry" zamiast czystego nieba i rażącego słońca zauważyłem za oknem burzę. Nic nie potrafi zdołować bardziej niż ulewa a świadomość, że musisz iść na lekcje jeszcze bardziej dobijała. Niechętnie wstałem, ubrałem się i zabrałem swoją torbę po czym wyszedłem ze swojego pokoju. Szedłem korytarzem z nosem w planie lekcji aż do momentu w którym wpadłem na kogoś. Wstałem, otrzepałem się i wymamrotałem ciche Przepraszam. Dopiero gdy podniosłem głowę zobaczyłem przed sobą jakiegoś chłopaka. Wpatrywałem się w niego przez dłuższą chwilę, z zamyślenia ocucił mnie dopiero dzwonek zapraszający na lekcje. Westchnąłem cicho i udałem się do sali biologicznej.
Zajęcia były bardzo ciekawe, omawialiśmy dzisiaj zróżnicowanie ssaków, co było dla mnie łatwizną. Szybko wykonałem zadania przydzielone przez nauczyciela a resztę lekcji spędziłem na przeglądaniu podręcznika. Przy okazji zrobiłem też zadanie z matematyki, o którym zapomniałem. Skończyłem je robić w ostatnim momencie, gdy zadzwonił dzwonek wyszedłem jako pierwszy z klasy. Deszcz nadal nie przestawał lać. Usiadłem więc na parapecie i patrzyłem się przez okno jak krople deszczu wpadają do coraz większej kałuży znajdującej się na chodniku. Zapewne siedziałbym tak jeszcze dłużej gdyby nie to, że koło mnie pojawiła się jakaś osoba, która najwidoczniej czekając na lekcje postanowiła stanąć na uboczu
- Um... hej - przywitałem się z lekkim uśmiechem na ustach nie za bardzo wiedząc co mam powiedzieć.